Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Ale to nie działa. A frustracja rośnie, zarówno u mamy i taty, którzy wiedzą, że czytanie jest ważne, jak i u dziecka, które czuje, że robi coś nie tak, ale nie do końca wie, co powinno zrobi, żeby rodzice byli zadowoleni.
Tymczasem czytanie, jak każdy nawyk, można wyrobi. Co jest kluczowe?
Artykuł Katarzyny Pawłowskiej ukazał się na portalu Wysokie Obcasy.
Po pierwsze, właściwy dobór lektury
Julia Skórzyńska, BukBuk (portal poświęcony literaturze):
Znam dobrze trzy typy czytelnika. Do pierwszego należą czytający maniakalnie. Im należy po prosty zapewnić stały dopływ dobrej literatury i nie czekać z bardziej zaawansowanymi tytułami. W tej grupie dobrze jest nie forsować zbyt mocno czytania serii, bo one pochłaniają na czas dłuższy i przyzwyczajają na dobre do określonej dynamiki tekstu. Prędzej czy później dziecko i tak po nie sięgnie, a nam zależy na tym, żeby w międzyczasie poznało klasyki i rzeczy bardziej wymagające.
Drugi typ to dzieci, które interesują się konkretnym rodzajem literatury (np. książkami o przyrodzie albo powieściami obyczajowymi). W tym wypadku trzeba iść za tą potrzebą tak długo, jak się ona utrzymuje i od czasu do czasu próbować przemycić coś z innej półki.
Trzeci typ to czytelnicy zainteresowany książkami w stopniu znikomym. Im należy po prostu pokaza, że czytanie może być przyjemnością. Podsuwać lektury miłe, łatwe i przyjemne. Tutaj świetnie sprawdzą się komiksy, a na dalszym etapie popularne serie (lista polecanych serii dla dzieci w różnym wieku na końcu tego tekstu).
I po prostu cierpliwie czekać.
Po drugie, czytajmy dzieciom (nawet tym dużym) przed snem.
Edyta Plich, dyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży i prezeska Fundacji EDICO:
Mam czterech synów. I każdy z nich ma nieco inny stosunek do książek. Najstarszy, już dorosły, od dzieciństwa uwielbiał słuchać czytania przed snem. Potem, gdy już nauczył się czyta, sam sięgał po książki, ale i tak wciąż czytałam mu wieczorem. Dzisiaj czyta bardzo dużo. Generalnie fantasy, ale też zgadza się na takie lektury, które mu czasem proponuję, nawet jeżeli książka wymaga większego wysiłku.
Mój drugi syn, szesnastolatek, deklaruje wszem i wobec, że nie cierpi czyta. Jest dyslektykiem, więc sama czynność jest dla niego dosyć męcząca. Woli coś oglądać czy słuchać muzyki. Mimo tego traktuje czytanie jak oczywistość, czynność naturalną. Myślę, że niewiele osób zastanawia się nad tym, czy lubi myć zęby albo włosy, a jednak robimy to regularnie i nie odpuszczamy.
W domu czytanie przed snem to rytuał i nawyk. Wszyscy czytają do poduszki. A dwóm najmłodszym synom po prostu czytamy. Nie zmuszam ich do niczego – pół godziny przed snem ja czy mąż idziemy do ich pokoju. Kładziemy się na kanapie i czytamy. Jeżeli oni się jeszcze bawią, np. klockami, a ja czytam, to w ten sposób ich zaciekawiam, wciągam. A potem jeszcze zmieniamy światło, wyciszamy się i tworzymy odpowiedni nastrój.
Po trzecie, rozmawiajmy o książkach
Ważnym elementem wieczornego czytania jest rozmowa o książkach. Często losy bohaterów przypominają dzieciom o czymś ważnym, skłaniają do ważnych pytań. Te chwile z dzieckiem są nie do przecenienia.
I to jest tak, że to czytanie może być najlepszym momentem w ciągu dnia, jeżeli chodzi o nasze relacje. Momentem największej bliskości. Bo czytając, totalnie poświęcamy dziecku czas. Nie jestem w stanie w tym czasie scrollować telefonu ani rozmawiać z kimkolwiek innym, bo czytanie jest wyłączające ze wszystkiego. To pokazuje dziecku: jesteś dla mnie ważny, ten czas jest tylko dla nas. I ono wie, że oczywiście, że jeżeli zadzwoni ktoś ważny, to odbiorę ten telefon, ale powiem, że czytam i nie będę dalej rozmawia.
Ważne są też pytania. O niezrozumiałe słowa, konteksty. – A dlaczego w Indiach była wdowa na stosie (przy lekturze „W 80 dni dookoła świata”). Kto to wdowa? Dlaczego palili człowieka? To najlepsza na świecie nauka, wynikająca z celowości i potrzeby. Dziecko naprawdę chce się tego dowiedzie.
Więc kiedy czytamy „Emila ze Smalandii”, mówimy, że miał kozik w kieszeni. Co to jest kozik? Nóż, którym Emil wystrugał swoje drewniane ludziki. No i zastanawiamy się nad tym Emilem, porównujemy. To wtedy dowiaduję się jakiś anegdot, co w przedszkolu zrobił mój syn. I niedawno powiedział, że na ślubowaniu maluchów on nie zachowywał się grzecznie, gdyż ciekawe pomysły podsuwał mu Damian, takie pomysły jak Emil.
Poza tym lektury dziecięce naprawdę potrafią być niezwykle dowcipne i fajne. Większość z nich sprawia, że się po prostu możemy razem śmia. A nie ma niczego lepszego niż bycie razem i śmianie się.
Po czwarte, czytajmy sami
Dziecko zrozumie, że czytanie to coś naturalnego, nawykowego, jeśli będzie z książką widziało nas, dorosłych. W przeciwnym razie odbierze czytanie jako przymus, coś nieprzyjemnego, co muszą robić dzieci, a czego nie muszą dorośli.
Po piąte, stosujmy zasadę sześciu stron dziennie
Edyta Pilch, dyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży i prezeska Fundacji EDICO:
Wymyśliłyśmy to w naszej fundacji. Jeżeli ktoś przeczyta sześć stron dziennie przez 60 dni to przeczyta 360 stron. Czyli całą grubą książka. A to dla dzieci wymierny sukces. Dzieci, które odnoszą różnego rodzaju sukcesy, jak wiemy, są pewne siebie, łatwiej, nie tylko lepiej o sobie myślą, ale też i o świecie, więc to kolejny sposób na to, żeby osiągnęły sukces. Potem przystępują do różnego rodzaju wyzwań, takich challenge, 50 książek rocznie itd. To jest możliwe, ale od czegoś trzeba zacząć. I co więcej, mimo że czytanie jest odosobnione i człowiek czyta sam, no w ten sposób też lepiej wchodzimy w relacje. Jeżeli poznajemy kogoś, kto przeczytał tę książkę albo przekażemy przyjacielowi książkę, to naprawdę jest to niesamowity sposób na budowanie właśnie głębszych relacji po prostu.
Ale nie trzymajmy się ściśle zasady sześciu stron. Wszystko zależy od wieku i od tego, jak dzieciom idzie czytanie. Są takie dzieci, które mają właśnie głęboką dysleksję i się męczą. Jeżeli widzimy, że dla dziecka to jest straszna męka, to modyfikujmy wyzwanie. Zwróćmy też uwagę na druk – na początek najlepiej, żeby to nie była książka napisana maczkiem. Poza tym przewracanie kartek to też jest sukces, więc warto dobierać książki tak, żeby ten sukces był.
Te sześć stron dziennie jest w stanie przeczytać każde dziecko. I kiedy ono je przeczyta i robi to regularnie, czyli widzi, ma taki nawyk robienia czegoś regularnie, to po prostu może mieć każdy nawyk. I może sobie poradzić z każdym nawykiem. A jak wiemy, to budowanie nawyków jest szalenie ważne nie tylko w edukacji.
Po szóste, wprowadźmy książkę w ciekawy sposób
Staszek Dutka, polonista:
Ostatnio o „Nowym wspaniałym świecie” powiedziałem tak: „Jak byłem w Waszym wieku, to pojechałem na Zachód i spotkałem koleżków z Austrii. Oni znali tę książkę i ja ją znałem. Mieliśmy o czym gada
. Okazało się, że książka może być częścią wspólnego kodu kulturowego Europejczyków”. Czy zadziałało na moich uczniów? Przeczytali – bez zająknięcia. Opowiadam raczej nie o treści, tylko o sytuacji towarzyskiej, w jakiej ta książka się pojawiła.
Magdalena Siekierzyńska TIM i Fundacja EDICO:
Najlepiej się sprawdzają odniesienia do tego, co robiłam w dzieciństwie, czy ktoś z rodziny lub przyjaciół brał udział w historii podobnej do opisanej w książce, czy chcielibyśmy przeżyć to co bohaterowie, jakie będą ich dalsze losy. Choć najczęściej czytam ja, bardzo dobrze sprawdza się też przekazanie książki dziecku i prośba, że dziś bardzo chciałabym posłucha, co rzeczywiście uwielbiam. Jeśli zawodzi rozmowa, to ogłaszam zadanie plastyczne. W zasięgu ręki zawsze mam dużą tablicę z kolorowymi markerami, na której dzieci – i tu muszę jednak podkreśli, że głownie dziewczynki – kochają rysować. Słuchają, a potem rysują bohaterów, sytuacje, przedmioty, to, co im w duszy gra, mamy przy tym mnóstwo zabawy.