Wybierz klasę
Przedszkole P
Podstawówka 1-3 4-6 7-8
Liceum 1-2 3-4
Pobierz całą listę
Wróć do wyników wyszukiwania
Tymczasem gdy pan Rysio zobaczył naszą trójkę na podwórku pod swoim blokiem, podał na przywitanie rękę mojemu tacie, podał rękę mojemu bratu, a mnie nie tylko ręki nie podał, ale też nie odpowiedział na moje „dzień dobry”. Wyciągnęłam energicznie dłoń w jego kierunku, mówiąc jeszcze raz „dzień dobry”. Dodałam: „Mam na imię Agnieszka i to ja przyjechałam kupić samochód”. Na co on, że chyba żartuję, że to nie jest auto dla kobiety, że ma mechanikę i silnik do samodzielnych napraw, że trzeba mieć siłę i łeb na karku, a to męskie sprawy. Wzrokiem szukał wsparcia u mojego ojca, u brata, ale nie znalazł. Nalegałam, by to mnie pokazywał, jak działają ukryte przez niego patenty, gdzie odkręca się koło zapasowe i jak skutecznie wrzucić wsteczny w stawiającej opór skrzyni biegów. Po kilku dobrych godzinach upominania się o uwagę udało mi się wczołgać z panem Rysiem pod podwozie i obejrzeć silnik. Utargowałam samochód za trzy tysiące osiemset złotych.

Dlaczego warto przeczytać?

Wędrowny Zakład Fotograficzny jest książką słodko-gorzką! Dlaczego słodką? Bo udowadnia, że do realizacji marzenia wystarczą chęci, odwaga oraz odpowiedni poziom determinacji… A czemu gorzką? Bo podróż, którą Pajączkowska odbywa po pogranicznej Polsce starym, przerobionym żółtym volkswagenem T3, jest czymś znacznie więcej niż tylko historią o spotkaniu z drugim człowiekiem i pełnym ciepłej ironii wychwytywaniem szczegółów z drogi, dostrzeżeniem zamieszkanego przez psa Fiata 126p na środku pola czy sukienki uszytej z niemieckiego spadochronu. Zapis rozmów, które autorka odbyła z przypadkowo napotkanymi ludźmi, składa się także, a może przede wszystkim, na relację o przymusowych przesiedleniach, nienawiści etnicznej, niezaleczonych ranach, przemilczeniu, życiu na marginesie i tabuizacji. Toutes proportions gardées.

O czym jest ta książka?

Autorka kupuje samochód i bez dokładnego planu wyrusza we włóczęgę po terenach pogranicza. Najczęściej można ją spotkać na północy i wschodzie Polski. Nocuje w samochodzie, tam gdzie zastanie ją zmierzch, myje się tylko od czasu do czasu, jeśli ktoś na podwórku akurat użyczy jej ogrodowego węża, je zaś to, co otrzyma od ludzi. W tyle głowy ma tradycję wędrownych fotografów, którzy niegdyś podróżowali z aparatem od wsi do wsi. W odróżnieniu jednak od nich Agnieszka Pajączkowska nie przyjmuje za zrobione zdjęcia pieniędzy. Jak sama pisze, „wykonanie fotografii zakłada wymianę na opowieści, wodę, możliwość podłączenia do prądu, sezonowe owoce i warzywa, przetwory”. Jednych ten niecodzienny projekt zachwyca, inni uznają go za naiwny i niebezpieczny, autorka jednak osiąga swój nadrzędny cel: rozmawia, rozmawia i jeszcze raz rozmawia.

Warto wiedzieć

„To jest książka, która nie była planowana jako książka” – podkreślała w jednej z rozmów sama autorka. Wędrowny Zakład Fotograficzny stanowi rezultat wypraw, które Agnieszka Pajączkowska odbywała w okresie wakacyjnym w latach 2012-2016. Realizacja projektu została udokumentowana na stronie internetowej http://wedrownyzakladfotograficzny.pl/. Przez pierwsze dwa lata Wędrowny Zakład Fotograficzny nie miał żadnego źródła finansowania, wszelkie koszty fotografka pokrywała więc z własnych środków.

Tematy do rozmowy

  1. Dlaczego ludzie robią zdjęcia?
  2. Jakie znasz archaiczne zawody, których dziś nikt już nie wykonuje? Czy ich przedstawiciele i przedstawicielki mogliby się jednak przydać we współczesnym świecie?
  3. Jak utrwalać pamięć o „niewygodnych” faktach historycznych, na przykład o akcji „Wisła”?

Dalsze inspiracje

Bernard Newman, Rowerem przez II RP. Niezwykła podróż po kraju, którego już nie ma. Reportaż z 1934 roku, przeł. Ewa Kochanowska, Znak, Kraków 2021.
Wojciech Nowicki, Dno oka. Eseje o fotografii, Czarne, Wołowiec 2010.